Wszystko kręci się wkoło sofy….

Dzień z życia sofy SÖDERHAMN

Wpis powstał we współpracy z marką IKEA

8:00 – Ryś leżąc na sofie zajada się kanapką „z dżemem i masełem”, choć oczywiście w domu jak mantra powtarzamy zasadę ”jemy przy stoliku”.  Okruszki spadają majestatycznie na sofę, a ślady po dżemie odbijają się urokliwie na poduszkach… Zadowolony z siebie i najedzony Ryszard idzie pobawić się LEGO…

8.30 – Na sofę wskakuje Kaziu i czyta sobie książeczki. Oczywiście w pozycji dla niego typowej, czyli z nogami w górze i z głową na dole, zrzucając większość poduszek…

8: 45 – Do czytającego Kazia wskakuje Jurek i zaczyna podchody. Najpierw się wierci obok, po chwili rozpycha, dotykając Kazia nogą… Kaziu czyta dalej, więc Jureczek przechodzi do nieco mocniejszego ataku – nucąc melodię z soundtracku Strażników Galaktyki kopie Kaziowi książeczkę i osiąga w końcu zamierzony efekt.  

Jaki? 

Braterskie przepychanki na sofie. Jeden brat z prawej strony, drugi bat z lewej i naparzają się nogami… Od czasu do czasu do akcji wkracza poduszka. 

9:00 Ryś postanawia się przyłączyć. Wchodzi na ławeczkę która znajduje się za sofą i przeskakuje przez oparcie, wprost w kotłujące się ciała Kazka i Jurka. 

10:00 Spoceni, ale zadowoleni chłopcy zeskakują z sofy, by ochłodzić się w basenie. 

11: 00 – Na sofę przychodzi Tadeusz, zakopuje się wśród poduszek i czyta książkę. 

11.10 – Dołącza do niego Staś, a ponieważ nie ma ochoty na czytanie relaksuje się jedząc jabłka i winogrona. 

12:00 – Na sofie zalegam ja z laptopem w ręku i piszę dla Was. Ważę już swoje, ale mimo to sofa „daje radę” 😀 

14: 00 – Kazek słucha muzyki i skacze po sofie, udając ,że jest rycerzem. 

14.10 – Kazek i Ryś skaczą po sofie udając, ze są rycerzami. 

14:15 – Kazek, Ryś i Jurek skaczą po sofie udając, że poduszki sofy to smok. 

14:30 – Kazek, Ryś, Jurek i Staszek skaczą po sofie, udając, że poduszki sofy to smok, a Tadeusz ukrywa się za lampą BAROMETER z IKEA, która w obecnej chwili zamieniła się w magiczną złotą tarczę. 

15:00 – Smok został pokonany. 

16:00 – Pozwalam pograć na PlayStation. Pięciu chłopców siedzi na sofie, podskakuje i gestykuluje – wszak gra jest emocjonująca… 

17:00 – Przychodzą na chwilkę goście i oczywiście rozsiadamy się wygodnie na sofie. 

19:00 – Chłopcy po kąpieli otuleni ręcznikami po kolei suszą włosy. Oczywiście na sofie. Nie pytajcie skąd ten zwyczaj – tak jakoś wyszło. 

21:30 – Dzieciaki śpią. Na sofę wkraczają rodzice, Piotrek jak co wieczór odbywa tu rytuał zasypiania przy serialu. 

23:00 – Próbuję rozbudzić Piotrka, przecież mamy łóżko… Jednak mi się to nie udaje. Piotrek zmienia pozycje i zadowolony wciąż drzemie na sofie. Jedno jest pewne – sofa jest wygodna, aż za bardzo 🙂 

Zdecydowanie, sofa w rodzinie, a w szczególności w rodzinie wielodzietnej, to centrum życia. Zaraz po stole. 

CENTRUM ŻYCIA ZNAJDUJE SIĘ W SALONIE

U nas w domu, zarówno strefa odpoczynku, jak i strefa jadalniana są w tym samym pomieszczeniu, czyli w salonie właśnie. Stąd też salon to epicentrum naszego życia. 

Ergonomiczne i dobrze rozplanowane ułożenie mebli w salonie to podstawa. 

Zanim znaleźliśmy ten idealny dla nas układ, wiele przemeblowań minęło. 

Przede wszystkim nasz salon jest niewielki, oraz podłużny w kształcie. Cały dom jest niewielki więc jadania również znajduje się w części dziennej, a nie w osobnym pomieszczeniu. 

STÓŁ TO PODSTAWA

Zdecydowanie tak! 

Stabilny drewniany i rozkładany. Nasz stół NORDEN jest z nami już wiele lat. Przed jego zakupem mieliśmy równie wspaniały stół, również z IKEA – kremowy INGATORP. Mam do niego wielki sentyment i po cichu marzę, by znów wrócić do okrągłego stołu w salonie:) Jednak na ten moment nasz wysłużony, rozkładany NORDEN ma się świetnie i nic nie wskazuje, by w najbliższych latach miał stracić na uroku 🙂 W ramach lekkiego liftingu pomalowałam jego nogi i belkę poprzeczną na czarno – bardzo podoba mi się to rozwiązanie. 

Uważam, że personalizowanie mebli oraz dawanie im drugiego życia to najpiękniejsze, co można zrobić dla środowiska. Po co wymieniać dobry drewniany mebel, gdy można go wymalować i dać mu kolejne wcielenie! 

Wokół stołu gromadzimy się całą rodziną, a gdy odwiedzają nas goście rozkładamy go i możemy wspólnie cieszyć się posiłkami. 

Nasz stół znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie kuchni, która jest wpół otwarta, dzięki czemu przygotowując posiłki wciąż można mieć kontakt z domownikami czy gośćmi przy stole. 

Również ciąg komunikacyjny skrócony jest do minimum, więc nawet najmniejsze dzieci z łatwością pomagają – „mają prostą drogę” od szafki z naczyniami (specjalnie talerze i szklanki trzymamy w dolnej szufladzie naszych mebli kuchennych) do stołu:) 

DRUGIE ŻYCIE NASZYCH MEBLI

Jak już wspomniałam, uwielbiam dawać kolejne szanse naszym meblom. Tak było z meblami kuchennymi (również z IKEA) które po 10 latach, wciąż w pełni działające i funkcjonalne zostały jedynie pomalowane na szaro, czy właśnie ze stołem NORDEN. Nie inaczej sprawa się miała z naszą sofą. 

Sof również w życiu mieliśmy kilka. Od zabytkowej malutkiej sofy z lat 60, po rozkładana sofę IKEA NYHAMN, by w końcu odnaleźć miłość naszego życia – sofę SÖDERHAMN

Przez wiele lat pełniła rolę narożnika. 

Naprawdę wygodna i bardzo funkcjonalna – po zdjęciu poduszek otrzymujemy wygodne łóżko dla gości. 

Niska i głęboka – idealna dla dużej rodziny. 

W zeszłym roku zamarzyła mi sie jakaś zmiana, a ponieważ sofy SÖDERHAMN są modułowe i można je dowolnie konfigurować, z naszego narożnika zrobiłam raz dwa sofę 3-osobową. Szezlong, który uzyskałam po rozmontowaniu sofy powędrował do pokoju chłopców na poddasze i jest ich ukochanym miejscem odpoczynku. 

Co ciekawe sofa 3-osobowa nadal jest bardzo przestronna i mieści się na niej duuuużo dzieci:) 

W związku z faktem, iż mieści się na niej dużo dzieci, została przyobleczona w tysiące plam. 

Ściągane do prania pokrycie to must have w rodzinie z dziećmi. 

Nasze pokrycie prałam tysiące razy. Tysiące! 

Jednak przez lata pojawiło się na nim wiele plam, które nie chciały już sofy opuścić. 

W związku z tym, nadszedł czas na pożegnanie.

 W pierwszym momencie miałam ochotę kupić nową sofę – w końcu lubię zmiany, ale wyobraźcie sobie, bardzo ciężko znaleźć głęboką, wygodną sofę ze ściąganym do prania pokryciem. Gdziekolwiek nie szukałam, zawsze wracałam do IKEA i do mojego ukochanego modelu SÖDERHAMN

WNĘTRZE POZOSTAŁO BEZ ZMIAN

Nie pozostało mi nic innego, jak zmienić pokrycie naszej wysłużonej sofy i cieszyć się jej nowym wyglądem. 

Uważam, że był to najlepszy wybór z możliwych. 

Za niecałe 400 zł zyskaliśmy całkiem nowe oblicze sofy. Wybraliśmy piękne pomarańczowe pokrycie SAMSTA – które całkowicie odmieniło sofę i cały salon. To niesamowite, jak taka niewielka z pozoru zmiana wpływa na odbiór całego salonu. Jestem zachwycona odważnym, ale jednocześnie nie przytłaczającym kolorem pokrycia SAMSTA. W zależności od nastroju, można je stylizować na letnie i radosne lub na nieco stonowane, jesienne. 

Kto by przypuszczał, że pomarańcz jest taki wszechstronny. 

Polecam Wam serdecznie takie rozwiązanie, jak i samą sofę SÖDERHAMN. 

Pamiętajcie jednak, że przy wyborze sofy warto zastanowić się, co potrzebujemy. Niekiedy najważniejszym kryterium, będzie szybka zmiana sofy w wygodne łóżko, czasami przede wszystkim zwracamy uwagę na łatwą w czyszczeniu tapicerkę – posiadacze kudłatych czworonogów, a także dzieci, coś na ten temat wiedzą – oraz na możliwość zdejmowania pokrycia. Niekiedy te aspekty nie są w ogóle istotne. 

Przy wyborze sofy warto zastanowić się jaka będzie jej główna funkcja. Czy lubimy spędzać czas na sofie? Może potrzebujemy wielki narożnik by wspólnie oglądać filmy, a może wolimy mniejszy mebel i osobne fotele? Pamiętajcie, że fotele niekoniecznie muszą być z tej samej rodziny mebli. Uwielbiam eklektyzm i łączenie ze sobą różnych foteli, krzeseł. 

Warto więc zadać sobie takie pytania wybierając sofę. 

Sama polecam rozwiązania modułowe – elastyczność rozwiązań i funkcjonalność jest dla mnie bardzo ważna. Kocham zmiany i dzięki zdejmowanym pokrowcom, czy właśnie możliwości zmiany kształtu naszej sofy, uważam, że to był zakup życia i chyba nigdy się z nią nie rozstanę:) Polecam Wam również sofę VALLENTUNA – moduły można odwracać, więc można decydować o tym, czy siedzimy razem, czy też osobno:) 

Nieodłącznym elementem części wypoczynkowej salonu jest mały stolik. My mamy dwa – KVISTBRO oraz LÖVBACKEN. Są całkiem różne i uwielbiam je podmieniać. Latem korzystamy z białego KVISTBRO (który służy również jako miejsce do przechowywania poduszek), zimą i jesienią z vintage stolika LÖVBACKEN.

Dzięki temu w naszym salonie wciąż coś się dzieje, a moja niespokojna dusza jest zaspokojona:)) 

Za naszą ukochaną sofą ustawiliśmy ławkę z limitowanej kolekcji zimowej IKEA. Jest to kolejny strzał w dziesiątkę, nie tylko dlatego, że dzieci uwielbiają na niej siadać. Jest ona wizualną barierą oddzielającą część wypoczynkową od jadalnianej. Również świetnie się sprawdza jako „pomocnik” – odkładamy tam książki i zabawki dzieci, które magicznym sposobem wciąż znajdujemy na stole:))) 

Dzieci już wiedzą, że ich zadaniem jest zabrać wszystkie swoje skarby z ławki i odnieść na swoje miejsce.

KLIMAT W SALONIE TWORZY OŚWIETLENIE

Oświetlenie to niezwykle istotny aspekt w planowaniu przestrzeni. 

Kilka lat temu, podczas remontu udało nam się nieco przenieść elektrykę w salonie, tak by jedno centralne światło zamienić na kilka punktowych. W ten sposób zyskaliśmy osobne oświetlenie nad stołem, osobne nad sofą i punktowe oświetlenie boczne. 

Prócz tego bardzo pomocne są lampy stojące.

Wieczorem, gdy dzieciaki już śpią, uwielbiamy z Piotrkiem usiąść na sofie i poczytać książkę, oglądnąć telewizję, lub po prostu wspólnie popracować na laptopach, zapalam wtedy złotą lampę BAROMETER (by ją włączyć nie trzeba się w ogóle przemieszczać z sofy – wystarczy nacisnąć stopą włącznik na ziemi – kocham to rozwiązanie) i gaszę wszelkie inne światła. 

Niekiedy zapalam świeczki i od razu czuję  się zrelaksowana!

IKEA TO NIE TYLKO SKLEP, TO SPOSÓB NA ŻYCIE


Jak już zauważyliście w moim domu króluje IKEA. 

Od lat jestem wierną fanką i jedną z największych zalet IKEA, prócz niskich cen, dobrej jakości, świetnego designu jest…. Rotacja kolekcji i naprawdę wielka ich różnorodność.

Co mam na myśli? 

Dzięki temu, że w IKEA wciąż pojawiają się nowe kolekcje, a stare są wycofywane, mamy wiele mebli, które często nie są w ogóle kojarzone z IKEA. Nie mamy wrażenia, że „każdy znajomy ma tak samo” , bo choć rzeczywiście większość naszych przyjaciół ma w domu produkty z IKEA, nasze wnętrza są całkowicie różne. 

Czy ja już Wam mówiłam, że kocham IKEA? 

2 thoughts on “Wszystko kręci się wkoło sofy….”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *